Wygospodarowałam w mieszkanku kąt - a właściwie 4 kąty - w których stworzyłam moją małą, ale własną, pracownię. Dotychczas trochę robiłam w kuchni, trochę w pokoju. Ale gdy jadło się posiłki lub gotowało trzeba było przenosić "moje zabawki" z jednego miejsca w drugie. Nie lubiłam tego.
A teraz, wszystko mam w jednym miejscu - stary, nieużywany stół, przechowywany u Rodziców w piwnicy (bo wyrzucić szkoda) stał się głównym blatem do mojej pracy :-)
Jakby tu jeszcze wygospodarować więcej czasu na tworzenie? :-)
Też wędrowałam z warsztatem z pokoju do pokoju, aż zarządziłam w domu podział przestrzenny:) Więcej czasu (i sił) na tworzenie oznacza zwolnienie z etatu;)
OdpowiedzUsuńRenifer - grunt w tym, że lubię swoją etatową pracę :))
UsuńFajna sprawa, taki własny kącik - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńOj fajna sprawa, fajna :)
UsuńMałgosia - a jak Wy sobie radzicie - macie jakieś miejsce do wykonywania Waszych prac? U Was to się musi brudzić przy tworzeniu :)